26 września 2022 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbywa się rozprawa apelacyjna dotycząca Fundacji Lux Veritatis, z którą toczymy spór o wydatki ze środków publicznych.
24 marca 2022 roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Woli zapadł satysfakcjonujący nas wyrok pierwszej instancji. Apelację od wyroku złożyła prokuratura i oskarżona.
Całą historię sporu możecie przejrzeć w tekście: Sprawa Lux Veritatis – miara zawłaszczenia państwa i braku praworządności. Na gorąco, zaraz po wyroku, opublikowaliśmy transkrypcję ustnego uzasadnienia wyroku.
Wyrok pierwszej instancji
W maju otrzymaliśmy pisemne uzasadnienie wyroku, w którym sąd przedstawia dokładną analizę faktów wynikających z zeznań i dokumentów.
Z tej analizy wynika, że sąd krytycznie ocenił wielokrotne zmienianie powodów, dla których informacja nie może być udostępniona i wprost nazwał sposób uzasadniania odmów „pokrętnym”.
Sąd podkreślił też odpowiedzialność ciążącą na podmiotach korzystających ze środków publicznych i konieczność rozliczania się przed podatnikiem.
A co najważniejsze, sąd w sprawie karnej nakazał udostępnienie informacji i przerwał grę w ping ponga, który odbywa się nadal w sądach administracyjnych.
Sąd obciążył winą tylko jedną z członkiń Zarządu Fundacji. Wynikało to z zeznań jej samej, pozostałych oskarżonych i świadków oraz dokumentów przez nich dostarczonych. My nie byliśmy w stanie uprawdopodobnić innej wersji, gdyż nie posiadamy takich narzędzi dochodzenia prawdy, jakie posiada prokuratura. A prokuratura w tej sprawie podjęła działania na rzecz obrony oskarżonych oraz złożyła apelację od wyroku. Prokurator Generalny jeszcze przed procesem w Radiu Maryja wypowiadał się w następujący sposób:
Nie ma tutaj mowy o żadnym przestępstwie i podejrzeniu przestępstwa.
Winna popełnionego czynu członkini zarządu Fundacji Lux Veritatis w pierwszej instancji została skazana na 3 miesiące więzienia, z zawieszeniem na rok. Sąd zasądził też karę pieniężną 3000 zł i – jak już pisaliśmy – nakazał udostępnienie informacji.
Pozostali oskarżeni zostali uznani za niewinnych, a my musieliśmy im zwrócić wydatki określone na kwotę 10 080 zł (po 5 040 zł) na każdego z nich.
Kontekst i oczekiwania
Uważamy, że ta sprawa jest batalią o znacznie więcej niż samą informację. Dlaczego? Organy ścigania stanęły po stronie instytucji, która przez ponad pół roku nie odpowiadała, od kogo otrzymała środki publiczne, a przez 6 lat podaje różne powody, które uniemożliwiają poinformowanie opinii publicznej, na co zostały one wydane. To starcie o to, czy prawo na równi obowiązuje wszystkich i realia, w jakich sądy wydają wyroki.
Oczywiście dalecy jesteśmy od twierdzenia, że wyrok po naszej myśli oznacza, że państwo prawa istnieje. Państwo prawa to nie sam wyrok, a warunki, w których sędziowie sądzą, dające niezależność i wolność od ingerencji.
A tego już dawno nie ma. Wypowiedzi Ministra Sprawiedliwości/Prokuratora Generalnego ferujące wyroki, nim wyda je sąd (jak ta wyżej przytoczona), przenoszenie sędziów do innych wydziałów, odsuwanie od sądzenia, zwolnienia na podstawie anonimów, brak dochodzenia w sędziowskiej aferze hejterskiej – powodują niepewność. Nie ma wątpliwości, że sędziowie wydający wyroki nie po myśli władzy są zagrożeni. A ta sprawa stała się polityczna, czy tego chcemy czy nie.
Czekamy więc na ten wyrok z mieszanymi uczuciami, gdyż dziś nie jesteśmy w sytuacji równowagi sił. I mamy wielką nadzieję, że podstawa naszego wyroku – uznanie winy i uznanie, że ta informacji nam się należy, pozostaną niewzruszone.
Wyrok już jest. Publiczność na rozprawie była.
I milczenie o wyroku w tej sprawie trwa.
Dlaczego?