Każdą organizację buduje nie tylko cel, dla którego powstała, ale też ludzie i ich więzi, wspólnie przeżyte chwile i emocje. Gdyby zapytać pierwszych członków i członkinie Sieci Watchdog o ten nasz mit wspólnoty, to powiedzielibyśmy – Sienna. To było nasze miejsce i nasi gospodarze – Wojtek Paszkowski (nasz członek) i Ania (jego żona).
Ania – nie będąc formalnie członkinią – była bardzo obecna. Oboje z Wojtkiem przeprowadzili się z miasta do zniszczonego, starego poniemieckiego domu w górskiej osadzie na Czarnej Górze w Kotlinie Kłodzkiej. To było jakieś trzydzieści kilka (wówczas), a prawie pięćdziesiąt (obecnie) lat wcześniej. Stworzyli tam niesamowity dom, pełen niewymuszonej gościnności. Bywaliśmy tam na Walnych Zebraniach, szkoleniach, planowaniach. Nie wiem ile razy. Dużo. Ale chyba bardziej istotne jest „jak”. To z tym miejscem kojarzą się nam spory o to, dokąd zmierzamy, czego oczekujemy. W stowarzyszeniach jest inaczej niż w fundacjach. Duża grupa ludzi musi wspólnie ustalić strategię. To trwa. A robiliśmy to w czasach, gdy nikomu nie przyszłoby do głowy zdalne spotkanie.
W Siennej było pięknie. Czarowny dom. Góry. Wspólnota. Było też praktycznie – widzieliśmy w jakich warunkach działa społecznie ktoś z nas. I było legendarne, pyszne jedzenie. Ania była poetką w kuchni. Opowieści o potrawach docierały do nieobecnych. Nawet dziś, gdy Ani już nie ma i jedziemy na pogrzeb, rozmawiamy właśnie o jedzeniu.
Wspólnie z Wojtkiem stanowili wzór otwartości. Cieszyli się nami. A przecież byliśmy strasznie głośni i nabuzowani emocjami. Przesiadywaliśmy w Siennej zwracając tylko koszty naszego pobytu. Było przy obsłudze naszych spotkań mnóstwo pracy. Wieczorem trzeba było jeszcze opowiedzieć o tym niesamowitym domu i historii wprowadzenia się do niego.
To obserwując ich otwartość, zaczęliśmy myśleć jak ważnym elementem dla każdej organizacji są bliscy członków i członkiń. Przecież działalność społeczna nie jest wyizolowana z rodziny. Każda działająca osoba poświęca mnóstwo czasu społeczeństwu. Ten sam czas można by poświęcić najbliższym. Ci najbliżsi to nie tylko ktoś do „wzięcia pod uwagę”, ale też kapitał organizacji. Jej osadzenie w realiach. Często dodatkowe źródło inspiracji. Tak powstała reguła „Wspieramy udział rodzin i innych osób bliskich naszych członkiń i członków w spotkaniach i wydarzeniach organizacji i robimy to nie tylko z powodu ułatwienia uczestnictwa, ale też budowania wsparcia i zakorzeniania misji Stowarzyszenia” wpisana do swego rodzaju deklaracji naszego sposobu działania https://bip.siecobywatelska.pl/index.php?id=388&id2=766.
Ani dziś nie ma fizycznie. Podczas Jej pożegnania będziemy przy Wojtku, drugiej Ani (która pracowała z nią w domu), rodzinie. Wspomnimy Anię na pewno nie ostatni raz. Ale wyjątkowo, dziś w Siennej będzie główną osobą. Nie my, a ONA, będzie najważniejsza.
Aniu, dziękujemy.
Pamiętam Ją.
Straszna wiadomość 😞
Pani Ania była cudowną osobą.